Blog




O strukturę gleby walczymy cały rok



Są sezony, które przynoszą nam niewielkie opady deszczu, są i takie gdzie jesienna norma opadów w wielu regionach sięgała nawet 200%, a to oznacza, że na pola trafia z gleby bardzo dużo wody, nawet 200 mm w okresie 2 miesięcy. Efekt jest taki, że na polach mamy zastoiska, bo gleba nie „przywykła” do takich ilości wody i nie była w stanie jej wchłonąć. Jednym z czynników, dla których tak się stało była m.in. kiepska, żeby nie mówić zła struktura ziemi. Pamiętajmy, że tylko przez uprawę jesteśmy w stanie zapewnić glebie odpowiednią strukturę, ale też przez uprawę możemy ją bardzo łatwo zniszczyć. Pomocne w usunięciu tych negatywnych dla gleby skutków będą głębosze i pługi dłutowe Rolmako. Ich zastosowanie pozwala na większą absorbcje wody i składników odżywczych do ziemi.







Zbyt dużo zagęszczeń



Generalnie trzeba przyznać, że nasze gleby cierpią na zbyt duże zagęszczenie. Spowodowane jest to kilkoma czynnikami, m.in.:
- uprawą w niewłaściwych – zbyt wilgotnych warunkach,
- stosowaniem ciężkiego sprzętu, również w zbyt wilgotnych warunkach (nieuniknione dla uzyskania wysokich wydajności pracy),
- małą zawartością materii organicznej w glebie,
- niskim pH ziemi.






Nas w tym momencie interesują 2 pierwsze czynniki, które mechanicznie wpływają na strukturę gleby. Po sporej ilości deszczu i pracach w trudnych warunkach, np. żniwach kukurydzianych, zbiorze buraków czy późnych siewach pszenicy na pewno będziemy mieli do czynienia z degradacją struktury ziemi. Zawsze warto pamiętać, że uprawa gleby wyrządzi jej mniej złego jeśli ta będzie zbyt sucha niż zbyt mokra. Dlatego też jakikolwiek zabieg wykonany w zbyt wilgotnej ziemi spowoduje problemy z jej strukturą w przyszłości.






Zbyt mało powietrza



Pogorszenie struktury następuje np. przez jej ściśnięcie. W zależności od warunków przejazdy po polu ciężkimi maszynami powodują zagęszczenie gleby, wg różnych źródeł o 3–6 cm. Oznacza to, że z ziemi zostaje wypchnięte powietrze o objętości 300–600 m3 na każdym hektarze. Pozbywamy się wtedy porów glebowych, które mogą zmagazynować wodę. Zakładając układ idealny, że w ziemi mamy 50% porów powietrznych i 50% porów wodnych, to zagęszczenie jak w naszym przykładzie sprawi, że gleba zmagazynuje mniej wody o 150–300 m3/ha (mniej o 15–30 l/m2). Przykład zakłada, że ziemia zostaje ściśnięta o te 3–6 cm na powierzchni całego hektara. Wiemy jednak doskonale, że nigdy cała powierzchnia pola nie jest jednakowo zagęszczana po przejazdach ciągnika i maszyn, niemniej daje to obraz, jakie skutki niosą ze sobą właśnie częste przejazdy po polu. Rolmako proponuje rolnikom wiele rozwiązań uprawowych, które mają na celu zwiększenie wydajności i ograniczenie przejazdów roboczych w myśl zasady tyle zabiegów uprawowych, ile jest konieczne.






Intensywnie jesienią, ekstensywnie wiosną



Uprawę gleby powinno się wykonywać tak, by mogła ona zmagazynować jak najwięcej wody, która dostępna będzie dla roślin w okresach bezdeszczowych. Zwykle bywało tak, że najwięcej wody z deszczu mieliśmy latem, w lipcu. Trend się jednak nieco zmienił i sporo ostatnimi laty padało także jesienią. Najlepszy moment, by stworzyć odpowiednią strukturę do zatrzymania tej wody to właśnie jesień. Wtedy powinniśmy wykonywać zabiegi tworzące jak najwięcej porów mogących magazynować wodę. Bez względu na to czy uprawiamy orkowo, czy w systemie uproszczonym powinniśmy już po żniwach szybko zerwać ściernisko, najlepiej broną mulczową np. SpringExpert. Pozwoli to korzystnie zarządzać chwastami i szybko ograniczy parowanie wody z gleby. Zastosować do tego można również inne maszyny Rolmako, np. talerzówki tradycyjne czy te do ultra-płytkiej uprawy np. SpeedCutter, bądź kultywatory np. ComboTill . Pamiętajmy jednak, że pierwszy zabieg powinien być płytki, jednak umożliwić wstępne wymieszanie resztek z glebą. Jeśli jest ich mało wystarczy głębokość 5 cm (po zbożach z zebraną słomą), jeśli słoma zostaje na polu, to uprawiamy do 10 cm. Kolejny zabieg powinien być głębszy, na 10–15 cm. Warto przed nim zastosować wapno lub nawozy fosforowe, które powinny się znaleźć docelowo w strefie korzeniowej. Wapno – ponieważ proces zmiany odczynu ma zachodzić w całym profilu, a fosfor – bo jest on praktycznie niemobilny w glebie i musi się znaleźć w pobliżu korzeni.






Uprawa głęboka



Następnym zabiegiem może być głęboka uprawa. Głębokość tego zabiegu dostosujmy do samego stanowiska. Jeśli mamy glebę lżejszą, która nie ma podłoża gliniastego mającego tendencję do zagęszczeń, wystarczy uprawa na 20–25 cm głębokości. Jeśli ziemia jest cięższa i dodatkowo zaszło ryzyko powstania podeszwy płużnej (np. przez uprawę w zbyt mokrych warunkach lub przez lata na tę samą głębokość), to uprawiajmy głębiej, na 30–35 cm. Głębszy zabieg wystarczy raz na parę lat, ponieważ jest on kosztowny z punktu widzenia zużycia paliwa. Jednak odstępy między głęboką uprawą należy dostosować do typu gleby, zawartości materii organicznej (im jej mniej, tym częściej, ponieważ ziemia łatwiej ulega wtedy zagęszczeniu) i wilgotności (więcej wilgoci – płycej, ale jeśli gleba przeschnie, to głębiej). W lepszym gospodarowaniu wodą w ziemi lepiej od metody orkowej sprawdzą się uproszczenia uprawowe np. z użyciem kultywatora bezorkowego Rolmako U436.






Co z głęboszem?



Zanim wyjedziemy na pole z głęboszem kluczowe są 2 czynniki: wilgotność gleby i czy faktycznie jest on niezbędny na danym stanowisku. Jeśli jest zbyt mokro, to podarujmy sobie głęboszowanie. Mniej szkody wyrządzimy głęboszem glebie zbyt suchej, niż zbyt mokrej. Zamazanie obszarów przy pracującym elemencie roboczym głębosza to najgorsze, co możemy zrobić. Przez takie miejsca nie przerośnie żaden korzeń i nie będzie przenikać woda. Bardzo suchej gleby też nie warto głęboszować, ponieważ stawia zbyt duże opory podnosząc spalanie, a poza tym może dochodzić wtedy do wyrywania większych brył, zwłaszcza na cięższej ziemi, którą trudno doprawić.






Drugi z czynników to stwierdzenie czy głęboszowanie jest faktycznie potrzebne. Może się okazać, że gleba na głębokości poniżej najgłębszej uprawy wykonywanej w płodozmianie nie ma zagęszczeń, więc nie ma potrzeby jej głęboszowania. Najtrafniej stwierdzić to na przekroju ziemi wykonując odkrywkę. Jeśli poziomo w profil poniżej standardowo wykonywanej uprawy nie możemy wbić swobodnie noża, to glebę trzeba tam spulchnić. Będzie też ona wyglądać inaczej – bez porów i drobnych korzeni, które nie są jej już w stanie przerosnąć. Zagęszczenie gleby możemy też stwierdzić przez pojawiające się na polu zastoiska wody, choć akurat stojąca woda może częściej występować np. na uwrociach czy ścieżkach technologicznych, gdzie łatwiej o zagęszczenia.






Wybierając głębosz warto zwrócić uwagę na element roboczy, aby jak najmniej był wymagający jeżeli chodzi o moc ciągnika np. ząb Atlas. Ripper czy Michel stosowane przez Rolmako pozwolą również nam na ograniczenie kosztów związanych z wydatkiem na paliwo przy tym zabiegu.






Spulchniłeś? Zagęść



W teorii jeśli uprawiamy na konkretną głębokość, to na taką samą głębokość powinniśmy glebę ponownie zagęścić wałem. Teoria ta sprawdza się jednak tylko do pewnej głębokości, bo im głębiej uprawiamy, tym trudniej zagęścić całą uprawianą warstwę gleby. Niemniej zawsze powinniśmy to robić. Od razu trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że nie sprawdzą się tu wały strunowe czy rurowe. Te jedynie wyrównują powierzchnię i to nie zawsze z dobrym skutkiem (na lżejszej glebie rozpylają ją, a na cięższej nie usuwają grud). Najlepsze do tego są wały pierścieniowe działające wgłębnie. Zatem: kultywator do głębokiej uprawy najlepiej by był wyposażony w wał pierścieniowy V-ring, ciężki wał blaszany lub żeliwny Crosskill. Podobnie jak pług, jeśli uprawiamy w systemie orkowym, najlepiej, aby pracował z wałem Campbell. Za pługiem tak naprawdę zawsze najlepiej ciągnąć wał, zwłaszcza, jeśli do siewu zostało niewiele czasu. Nie dociskamy wałem zbyt mokrej gleby, ale też takiej nie powinniśmy orać (zamazanie, wypchniecie powietrza tylko z wierzchniej warstwy, powoduje, że wał gorzej zagęszcza zbyt wilgotną glebę, zwłaszcza cięższą). Rolmako posiada ponad 30 różnych modeli wałów uprawowych dostosowanych do współpracy z różnymi maszynami, z przeznaczeniem na różne gleby oraz oferuje inny efekt pracy w polu.






Wiosną natomiast powinniśmy wykonać tylko tyle uprawek, ile to konieczne. Zdolność gleby do zmagazynowania wody powinna być zbudowana jesienią. Wiosną natomiast przygotujmy ja tylko do siewu. Sprawdzi się tu technologia Strip-Till, która w jednym przejeździe doprawia glebę, umożliwia nawożenie i siew. Niestety jeśli jesienią nie udało się stworzyć odpowiedniej struktury, to na wiosnę nie uzyskamy jej narzędziami do Strip-Tillu. Dlatego też na polach, które są nadmiernie nasączone wodą, metoda ta może nie okazać się najlepszą. Woda w nadmiarze wypycha z czasem powietrze z gleby, która w ten sposób samoistnie się zagęszcza. Strip-till natomiast usunie zagęszczenie tylko na szerokości pasa przygotowywanego do siewu. Gleba pomiędzy nie jest wzruszana, więc tam zagęszczeń nie usuniemy. To może spowodować problemy na przyszłość, np. utrudnioną przepuszczalność całego profilu lub po nadejściu okresu suszy silne zagęszczenia niemożliwe do przebicia przez korzenie.






Mokra gleba na wiosnę



Jak zatem podejść do uprawy zbyt wilgotnej gleby na wiosnę? Niestety, ale trzeba poczekać na odpowiednie warunki, które umożliwią wjazd w pole. Bez tego w ogóle nie możemy myśleć o efektywnym przygotowaniu stanowiska. Zbyt wczesny wyjazd na pole oznacza pogorszenie i tak zniszczonej częściowo przez nadmiar wody struktury.






Mokra gleba na wiosnę będzie się dłużej ogrzewać, więc będzie dłużej przesychać. To opóźnia pierwsze zabiegi uprawowe. Jeśli jednak będzie już możliwy wjazd, to najpierw powinnyśmy glebę płytko spulchnić, najlepiej kultywatorem, by przyspieszyć jej nagrzewanie się i przesychanie. Jeśli się okaże, że ten zabieg wystarczy, np. na lżejszej glebie do przygotowania jej do siewu, to możemy na nim poprzestać. Jeśli nie, to możemy wykonać kolejny głębszy, np. jeśli planujemy na danym stanowisku zasiać chociażby kukurydzę, która powinna mieć głębiej doprawione stanowisko.






Podsumowanie



1. Właściwą strukturę gleby tworzymy już jesienią, zarówno pod oziminy, jak i pod rośliny jare.
2. Nie uprawiamy ziemi zbyt mokrej. Trzeba w takim przypadku czekać na poprawę warunków.
3. Glebę o mniejszej wilgotności uprawiamy głębiej, by pozbyć się zagęszczeń w niższych warstwach profilu.
4. Staraj się zagęszczać ziemię na taką głębokość, na jaką ją wzruszyłeś, zarówno w systemie uproszczonym, jak i w uprawie orkowej.
5. Wiosną nie wjeżdżaj w zbyt mokrą glebę z jakimkolwiek zabiegiem uprawowym. Pierwszy zabieg powinien być płytki, jeśli zimą stała na stanowisku woda – chodzi o szybkie ogrzanie się ziemi i oddanie z niej nadmiaru wody.
6. Pod rośliny wymagające głębszej uprawy, jak ziemniak czy kukurydza, wykonaj ponowną uprawkę na odpowiednią głębokość przy założeniu, że zabieg nie będzie jej mazać i zagęszczać. Z zamazanej gleby po jej wyschnięciu stworzą się bryły wymagające rozbicia przed następną rośliną uprawną.






Artykuły powiązane


Polecane artykuły